Do pracy dzień jak co dzień, czyli w każdy dzień dojeżdżam do pracy rowerem. Przyczyny są dwie: mam dość blisko, to znaczy odległość do przemierzenia w ogóle się nie kalkuluje do przejechania ją autobusem (zwłaszcza, że każdy grosz idzie do skarbonki na jedyny i słuszny bilet), a dwa , że mam możliwość ruchu, co na pewno jest prozdrowotne i przyczynia się do uzyskania tzw. przeze mnie i Wiewióra "korean shape".
Tak wygląda mniej więcej ścieżka, którą pokonuje dwa razy dziennie. To co tu widać po lewej to rzeczka-kanał (nie wiem jak to nazwać poprawnie), która ciągnie się od mojego domku aż do punktu w którym znowu wyjeżdżam na jezdnię i zjeżdżam już docelowo do pracy.
Rzut na czystość wody w kanale - ale roślinki są więc nie ma co narzekać :)
Jeszcze jeden mostek i będziemy w domku :)
No i trochę fauny na koniec. Parę dni temu przeżyłam mały incydent z kaczkami w roli głównej i oficjalnie się obrażam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz