środa, 27 lipca 2011

Dwa miesiące

Od dzisiaj, jestem na urlopie i od dzisiaj, do wylotu zostały nam dwa miesiące :) T y l k o dwa miesiące - piękne, nieprawdaż?:) Szampany przyjmuję w darze!
Z wrodzonej potrzeby uporządkowania (to ta druga natura bliźniaczej osobowości), podzieliłyśmy się obowiązkami: ja szukam/organizuję noclegi i wyznaczam trasę przemarszu, Łasic prowadzi konsultacje z 'Eat Your Kimchi', poluje na kamerę i wytrwale uczy się koreańskiego. Poszukiwanie noclegów w Korei nie jest wcale takie proste. Ktoś powie: a od czego Internet? Tak, prawda, tylko co ma poradzić biedny europejczyk jak wszystkie potencjalne strony z tzw. noclegowniami wyskakują mu w googlach w postaci krzaczków, domków i innych hieroglifów?? Nawet Łasic nie jest tak biegły w koreańskim, by dać sobie z tym radę. Inne rozwiązanie, to znajomi, szeroko pojęty couchsurfing i - uwaga - koreańskie dramy :)

WARIANT A i C - znajomi polecają/koreańska drama najlepszym przyjacielem turysty:

I M. i JHK. polecają nocowanie w saunach/łaźniach (찜질방) - koszt niewielki, około 10 tyś. won. Troszkę poszperałam w mej pamięci i przypomniało mi się, że wspomniane łaźnie wykorzystane były w dramie 'Oh My Lady' i 'Secret Garden'.. Całkiem przyjemne miejsce: spaceruje się w różowo-niebieskich wdziankach, jest jedzonko, kawałek podłogi, duuużo wody i.. dużo obcych ludzi. Już widzę minę Łasica :) Uwierzcie, bezcenne! W akcie desperacji napisałam jeszcze do HYY ale z braku odpowiedzi zwrotnej wnioskuję, że z angielskim u niego nadal cieńko i bidusia chciałby pomóc, ale nie za bardzo wie o co chodzi.. Z resztą, temat dotyczący języka angielskiego w Korei pewnie też się na naszym blogu pojawi. Ale wracając do wątku głównego, noclegi w Seoul'u to jeden problem, a noclegi w pozostałej części Korei, to drugi problem, znacznie większy. M. zaproponowała, że w pobliżu Busanu spróbuje znaleźć nam kawałek podłogi w Świątyni Buddyjskiej - brzmi interesująco.. i to by było na tyle. Czekam jeszcze na odpowiedź od H., który całkiem niedawno był w Seoul'u na festiwalu teatralnym i jak podpowiedziała mi A., ma tam kilku dobrych znajomych :) Jak widzicie, załatwianie noclegów w Korei głównie opiera się na 'poczcie pantoflowej'.. czyli, jak w Polsce.

WARIANT B -couchsurfing

Rozwiązanie jakby nie było, idealne, bo w pakiecie z noclegiem, dostaje się także możliwość poznania obyczajów i codziennego, domowego życia tubylców.. Wariant szczególnie polecany przez M., która rozwiewając wszystkie nasze obawy tłumaczy, że niekoniecznie trzeba potem w ramach rewanżu gościć osobę u której było się goszczonym. Bo niby gdzie miałby mój miły host spać..? Na tych 2 metrach mego ogromnego pokoju..? Urok blokowisk z wielkiej płyty: klitki zamiast mieszkań. Musimy to jeszcze z Łasicem przemyśleć.

TRASA

Tu myślałam, że wesprze mnie rodowita koreanka o wdzięcznie brzmiącym imieniu Ue, do której namiary załatwiła mi AC, kulturalnie napadając na nią przed okienkiem dyspozytora w hallu głównym mojej firmy :) Upewniając się, czy pani Ue NAPRAWDĘ zna język polski i posługuje się nim KOMUNIKATYWNIE, zadzwoniłam by w efekcie usłyszeć, że wszystko znajdę w Internecie :) A w razie czego, oczywiście możemy się spotkać, da znać kiedy, tyle że wolałaby rozmawiać po koreańsku..
Pozostaje napisać jeszcze do Ambasady Republiki Korei i przejechać się do Centrum Kultury Koreańskiej - w końcu to oni przyspieszyli naszą decyzję o wyjeździe, wręczając mnie i Wi Mae Ri koreańskie mapy turystyczne :) Jedna oczywiście od razu trafiła do birminghańskich łapek mego Łasica. Myślę jeszcze nad tym, czy w wyznaczaniu trasy podróży nie posłużyć się filmikiem TV Travel, który kiedyś udało mi znaleźć w sieci: reporter przemierzał przez republikę z północy (DMZ) na południe, zatrzymując się w ciekawszych i wartych poznania miejscach. Udało mu się dotrzeć aż do wyspy Jeju - my tez byśmy tak chciały, tyle że na to wszystko mamy dwa tygodnie i jeszcze musimy wrócić do Seoul'u, na samolot do Polski..

Dwa miesiące. Dwa miesiące na to, by przygotować się do podróży życia. Wystarczy?..


niedziela, 3 lipca 2011

Bileciki.. słowem: LECIMY!

Nasze ostatnie dwa dni, to prawdziwy poligon emocji i jak to na poligonie bywa, były i łzy smutku i wielki okrzyk radości :)
Tak, po 6 miesiącach i 2 dniach oszczędzania, odmawiania sobie wszystkiego, na co pracujący człowiek (kobieta szczególnie!) POWINIEN sobie pozwolić, MAMY BILET DO KOREI !!!! :) Dokładniej rzecz biorąc, dwa bilety, dwa śliczne, jeszcze pachnące drukiem bileciki linii Finnair, które końcem września pozwolą nam rozsiąść się w lotniczych fotelach i spojrzeć na stary kontynent z góry. I przyglądnąć się azjatyckiemu słońcu - o tej porze roku, rozpalonemu do czerwoności piękną złotą jesienią.. Rozmarzyłam się wiewiórczo.. :)
Z naszą skłonnością do przyciągania złych emocji i niekorzystnych w rozwoju wydarzeń, cały czas zza naszych pleców pobrzmiewało, że ten szalony pomysł z wyjazdem nigdy się nie urzeczywistni (jeszcze przedwczoraj byłyśmy pewne, że nigdzie nie polecimy - ceny biletów nagle skoczyły w górę). Że jest to niemożliwe. Że w którymś momencie zabraknie siły.. bo przecież nigdy nie chciałyśmy stać w szeregu, broniłyśmy się przed szufladkami. I Łasic ma rację: Korea pojawiła się w idealnym momencie naszego życia. Teraz, gdy głębiej się nad tym wszystkim zastanowię, wiem, że tak miało być. Fascynacja teatrem azjatyckim, pamiętna noc w jednym z warszawskich mieszkań w czasie której na zdezelowanym komputerze U. pokazała mi nagrania Sumi Jo (조수경 - Cho Sukyong).. Zakochałam się od razu w cudnym sopranie Sumi i następnego dnia opowiedziałam o niej Łasicowi :) .. Takich i podobnych zdarzeń, sytuacji było wiele. Wszystkie razem doprowadziły nas do punktu, w którym znajdujemy się dzisiaj. Czym będzie ten wyjazd? Na pewno niezapomnianą przygodą (brzmi jak truizm), sprawdzianem i nowym otwarciem. Przypomina mi się od razu teoria R., naszego wspólnego przyjaciela, perfekcyjnego perkusisty :) Kręgi.. Każdy krąg to kolejny etap życia, wszystkie z sobą są połączone, do każdego z tych kręgów-etapów można powrócić, jeśli podjęta w przeszłości decyzja nie pozwoliła nam prawidłowo przejść przez krąg i osiągnąć wyższy poziom. My właśnie dostałyśmy kolejną szansę.. Jeszcze raz stajemy przed kluczowymi dla przyszłości decyzjami: od wczorajszej nocy i poranka, żyjemy na nowo, 'wszystko może się zdarzyć'. Życie uśmiechnęło się do nas promiennie i szeroko otworzyło wszystkie drzwi i wszystkie okna!