poniedziałek, 11 listopada 2013

Powroty nad Rozlewisko..

Wróciłyśmy. Wróciłyśmy i lipa jest, większa od tej czarnoleskiej.. Nijak nie można się odnaleźć w tej naszej świątecznej, listopadowej rzeczywistości. Pisać się nie chce, oddychać się nie chce - przejada się czas, dosłownie, choć w sumie nie wiadomo po co.. Nie przyspieszymy biegu czasu i nie podejmiemy z dnia na dzień decyzji, które zdefiniują całą naszą, dorosłą już niestety przyszłość..o teraźniejszości nie wspominając. Ja mam deprechę post-koreańską - pozytywów dzisiaj nie będzie. Może Łasic Wam tutaj cosik radośniejszego skrobnie, choć z czasem wolnym u niej kiepsko: wir pracy i chaos przeprowadzki. Idę się rozpakować.. jeszcze nie miałam okazji.. Pozdrowienia, Wiewiór Wasz Zdołowany.

1 komentarz: